Magazyn ADVENTURE PICTURES
Podróże BLISKO
Podróże DALEKO
Rapa Nui
Jaskinie pod posągami
Setki jaskiń odkrytych przez naszą wyprawę na Wyspie Wielkanocnej to bezcenny skarb dla badaczy kultury, historii i tradycji tego najdziwniejszego i najbardziej tajemniczego skrawka Polinezji.
Pierwsi ludzie dotarli do Rapa Nui, jak nazywają wyspę mieszkańcy, około 900-1200 roku z odległych o 3800 km archipelagów Polinezji Francuskiej. Budowali słynne posągi i czcili boga-ptaka. Ich cywilizacja upadła nim przybyli Europejczycy w Wielką Sobotę 1772 r. Dlaczego? Czy nasze badania pomogą to wyjaśnić?
Yellowstone
Gorący park
To pierwszy park narodowy na świecie. Powstał dzięki grupie multimilionerów, zapaleńców i przyrodniczych aktywistów, których do działania pchnęła miłość do dzikiej przyrody i chęć jej ocalenia.
Dzisiaj wysokie góry z przepaściami i wodospadami, a przede wszystkim spektakularnymi gejzerami i dymiącymi na okrągło gorącymi źródłami na północy Wyoming, odwiedzają rokrocznie miliony turystów. Ogromną sławę przyniosła Yellowstone także populacja bizonów i niedźwiedzi grizzly. Zwłaszcza jeden niedźwiedź – znany z kreskówki… Yogi!
Derwisze
z Chartumu
Wokół placu stoi kilkaset osób. W rytm muzyki zaczynają poruszać się i falować. Do pierwszych bębnów, które przywoływały strumienie derwiszów na plac, dołączają się kolejne. Wielkie, obciągnięte oślą skórą, w które muzycy walą zakrzywionymi patykami odzywają się teraz na przemian z małymi bębenkami – uderzanymi dłońmi. Za chwilę instrumentarium wzbogaca się o piszczałki. Wszystko w transowym rytmie od którego nogi same zrywają się do ruchu. Czuje, ze chcąc nie chcąc i ja się jemu poddaje. Zrzucam sandały i z aparatem na szyi puszczam się pomiędzy rozkołysanych derwiszów. Od tej pory nikt już na zagranicznego gapia nie zwraca uwagi.
Rwanda
Goryle we mgle
Małe, czarne jak smoła dziecko bawiło się na całego wśród bambusowych zarośli. Chwytnymi rączkami brało do buzi kolejne listki i próbowało upchnąć je w roześmianej buzi. Mama – też czarna niczym tusz do kaligrafii – podtykała mu następne gałązki, a brzdąc z niekłamanym podziwem próbował w gęstwinie naśladować zwinne ruchy jej nadgarstka. Dopełnieniem idyllicznej atmosfery był przechadzający się w okolicy tatuś – stateczny pan, nieco siwiejący na grzbiecie. Jak przystało na ojca rodziny ważył jakieś 200 kilogramów – facet co się zowie! Prawdziwy goryl!
PIĘKNO
WOLNOŚĆ
PRZYGODA
RADOŚĆ
INSPIRACJE
- All
- biznes
- eksploracja
- fotografia
- podróże
- reportaż
- sztuka